WARTO...CZYNIĆ...DOBRZE

Praca nad "Ciałem Obcym" trwałą dość długo ...

Nie liczyłem na recenzje... Recenzje są czymś, na co niekoniecznie zwracam większą uwagę.  Bez dłuższych wywodów, mój stosunek do recenzji jest mniej więcej taki, jak do śniegu ... jedno i drugie od czasu do czasu się pojawia ... ale jakoś specjalnie mnie to nie absorbuje....

Rzecz ma się inaczej, jeśli po obejrzeniu spektaklu widz pisze kilka miłych słów... Dziś na przykład przeczytałem na FB takie oto miłe słowa.... Za które dziękuję... :)

Powoli utwierdzam się w przekonaniu, że naprawdę warto było ten spektakl zrobić... To niesamowicie miłe uczucie, kiedy widz, od czasu do czasu, pisze Ci, że w czymś mu spektakl pomógł w życiu ... Naprawdę przyjemne... :) Dziękuję, dziękuję też za inne miłe wiadomości i miłe komentarze pospektaklowe :)


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Agnieszka Monika, która wpadła wczoraj na spektakl, napisała na swojej tablicy:

""Jak to możliwe, że kochasz kobietę i jesteś dla niej gotów na wszystko, a piętnaście lat później zostaje z tego tylko fizyczny wstręt, nienawiść i góra wzajemnych pretensji. Na to pytanie jest odpowiedź, ale jej udzielenie wymaga właśnie piętnastu lat". Rafał Ziemkiewicz – Ciało Obce
Mowa tu o człowieku, zdolnym okłamywać samego siebie byle tylko jakoś to było, jakoś się toczyło, byleby tylko decyzje jakoś się podjęły... to główny bohater monodramu „Ciało Obce” w reżyserii Grzegorza Soboty
Hmmm…dziś tak wiele rzeczy przychodzi nam z łatwością, że w pewnym momencie gubimy proporcje. Szukamy, cholera wie, czego.
Gonimy za wrażeniami. Popieprzyły nam się priorytety.
Tak, błądzić jest rzeczą ludzką, ale dziś robimy to z większą łatwością, bo konsekwencje naszych czynów są mniej odczuwalne….a czy mniej bolesne?
Zdrada. Kiedyś napiętnowana społecznie, dziś traktowana z cichym przyzwoleniem. Bardziej jak przygoda....smaczek niż życiowa porażka.
Kiedyś grożąca społecznym wykluczeniem, dziś – co najwyżej – rozpadem związku.
Aaaaa kto by się tam chciał wiązać na całe życie.
…coraz częściej mylimy człowieka z pralką
Kiedyś…jak się zepsuła, to się naprawiało….Dziś kupujemy nową.
I tak samo podchodzimy do relacji międzyludzkich.
Nie działa? Wymienię na nowy model. I nieważne: faceta, przyjaciółkę, a nawet całą rodzinę…jak będzie trzeba.
Zamiast pracować nad relacjami, zamieniamy je na nowe, bardziej obiecujące, nieskażone przykrymi doświadczeniami.
Żyjemy w przeświadczeniu, że gdzieś tam może czekać na nas coś lepszego.
Może………….. ale nie musi.
„Ciało Obce”…chwilami miażdży mózg….ale nie wychodzi bokiem.
Zostaje.... daje do myślenia.
Może nawet daje taki recykling potrzeb
A jak tak człowiek pomyśli... to czasami dociera do niego, że coś spektakularnie spieprzył.
Oglądajc to …z każdą minutą… coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że każdy powinien to zobaczyć… chłopak i dziewczyna, pan młody i pani młoda, mąż i żona….
Bo jak inaczej przestrzec przed prowadzeniem takiego życia,
tzn ciągłej ucieczki, oddawania pola potworowi, dawania możliwości tak dużego ingerowania w swoje życie, co w konsekwencji kończy się nienawiścią i odrazą.
„Ciało Obce”….. Grzegorz Sobota zajął się reżyserią…a Grzegorz Kempinsky polecał.
Kusiło.
Przejechałam wczoraj prawie 450 km…było ciemno, zimno i od domu daleko… ale nie żałuję.
Powiem więcej…POLECAM"