... Dwa Pytania ...

8 czerwca 2015 roku... ciepły, słoneczny dzień...

Wyobraź sobie, że budzisz się dziś w świecie w którym nie sugerujesz się gotowcami podawanymi ci przez media. Że każda informacja jaka do ciebie dociera nie jest relacją, nie jest podkoloryzowaną wersją, że nie ma przekazu ukierunkowującego Cię do jej "właściwego" odbioru. Że nikt nie podaje ci na tacy jej interpretacji. W końcu,  że informacja jest po prostu informacją - którą musisz samodzielnie przetrawić i z której musisz samodzielnie wyciągnąć wnioski.

Wyobraź sobie, że po włączeniu TV, czy neta, pojawiające się reklamy nie sprowadzają się do przypisywania zwykłym produktom seksualności. Że pralka - sprzedawana jest jako pralka, auto - jako auto,  żywność - jako żywność ... etc... nie ociekając spoconymi ciałami modelek i modeli sugerujących, że zakup tego czy innego badziewia podniesie twoją atrakcyjność "Be Cool" "Be Sexy" .... "Bądź sobą" ...

Wyobraź sobie, że obudziłeś się w świecie, w którym nie musisz mieć najnowszego ajfona, najnowszego auta, najfajniejszego tyłka, żeby powszechnie mówiono o tobie, że jesteś wartościowym człowiekiem.

Wyobraź sobie, że budzisz się w świecie, w którym ludzkie działania nie są zdeterminowane wieczną pogonią za tymi wabikami, breloczkami, dodatkami do życia .... że życie tych ludzi nie jest już wiecznym tyraniem na te wabiki..... że jakimś cudem wszyscy wzięli zimny prysznic, otrzeźwieli i  że ludzkie działania skupiają się wokół tego, co dla ludzi tych faktycznie jest najistotniejsze ...

Wyobraź sobie, że budzisz się w takim świecie, że stoisz przed lustrem ... że zdajesz sobie sprawę z tego, że zaspokajanie swoich najprostszych popędów jest ślepą uliczką ... i że ktoś bardzo chce, żeby tylko one były twoim jedynym bodźcem działań ...

Wyobraź to sobie, spójrz w to lustro i zadaj sobie dwa pytania ...

Wyzwoliciele Narodu Polskiego ....

Słów kilka o tak zwanej debacie prezydenckiej, którą mieliśmy okazję obejrzeć ostatnio ...

Starcie trochę jak na ringu było... Umiłowany i ukochany przez naród PBK, mistrz dobrych rad i błyskotliwych wypowiedzi - bronił tytułu stając naprzeciw pretendenta do tytułu niejakiego "małego Dudy" wystawionego asekuracyjnie przez kolegów, żeby nie było że znów szef wszystkich szefów dostał łomot. A tu same niespodzianki, pretendent nawet niezły wynik zrobił ...

W skrócie i po bandzie: ... Nazywać Dudę jakąkolwiek alternatywą dla obecnej sytuacji to takie samo nieporozumienie jak tytułować Armię Czerwoną wyzwolicielami Polski ...

Narodowy Socjalizm, jaki od lat proponuje nam PIS, jak każdy narodowy socjalizm jest skazany na bankructwo .... Żeby zrealizować chociaż 50% swoich postulatów pan Duda musiałby napaść Skandynawię, potem kraje nadbałtyckie, na końcu Ukrainę i Białoruś ograbiając je doszczętnie z ropy, węgla, czy innych surowców i sprzedać to Orbanowi bo nikt inny by nie kupił ... Nie wdając się w szczegóły ... Popatrzmy w czym PIS widzi finansowanie swoich obiecanek .... desperacja totalna ... jakieś marzenia o gazie łupkowym... jakieś marzenia o grafenie .... no po prostu drugi Kuwejt .... szyby naftowe pod Radomiem i elektrownie atomowe w Płocku ... ciekawe ...

AAAA, no tak, zapomniałem, podatki .... podatki ... i jeszcze raz podatki .... bo przecież te 80% które im oddajemy już nie wystarcza ...

Podsumowując wszystkie propozycje tak PISu jak i samego Dudy:

Droga Pani / Drogi Panie ... jeśli w zimę będzie ci marznąć tyłek, bo nie stać cię będzie na węgiel, wiedz... że wspierasz polskich górników ... możesz być dumna / dumny .... oczywiście można by kupić tańszy - allle nie ! Wspieraj ! I bądź dumna / dumny z tego !

Droga Pani / Drogi Panie ... jeśli twoje dziecko nie dostanie pracy w instytucji budżetowej, bo akurat jest ono obiecane komuś z członków PISu ... to nie wściekaj się !!! Oni wcale nie są etatystami !!! Oni okupują stołki walcząc z systemem !!!  Trudno, wyjedź do Niemiec, tam nie muszą walczyć, więc i pracy jakby więcej jest ...

Droga Pani / Drogi Panie ... jeśli wywalą cię z pracy, bo nagle podniosą płace minimalne, to absolutnie nie miej pretensji ani do Dudy, ani do związkowców, ani do PISu ... oni chcieli dobrze.... zwalą to na cokolwiek ... i masz im uwierzyć ... na słowo ... podobnie jak powyżej - wyjedź - pozwól im walczyć ... bój to jest ich ostatni (oby)...

Droga Pani / Drogi Panie ... jeśli liczysz na to, że ci ludzie, ten człowiek, cokolwiek chcą zmienić .... to przejrzyj proszę oświadczenia lustracyjne radnych, posłów, działaczy PISu w swoim mieście ... i zaznacz markerem pozycje "współpracowałem z UB" "członek PZPR" itd.... a potem tych samych nazwisk poszukaj w pozycjach ludzi którzy są ich dziećmi, wnukami, w strukturach PISu...

Wyzwoliciele Narodu Polskiego .... Harmoszka ... Rudy 102 .... Rozkwitają Jabłonie i Grusze ....  

Ps: oczywiście oddając głos na małego Dudę przygotuj się na to, że przez następne pół roku będziesz musiał znosić peany jakie będą sami nad sobą roztaczać udowadniając że mają 60% poparcie - w tym i twoje ...

Jeśli chodzi o obrońcę tytuły, miłościwie nam panującego PBK ... cóż ... ujmę to tak .... nie zamierzam brać udziału w tych wyborach ... drogie sztaby wyborcze - wsadźcie sobie w ... nos...  wasze głupie hasła że jest to moim obowiązkiem .... guzik nie obowiązek - to jest mój PRZYWILEJ  z którego mogę chcieć lub nie chcieć skorzystać ... życzę 20% frekwencji ...

Pozdrawiam

... Gwiazdunie Zbawiają Świat ... Frajerze ...


            Dość powszechnym zjawiskiem od kilku lat jest angażowanie się ludzi związanych z kuturą w politykę. Zarówno tę przez małe jak i przez duże "P".  Oczywiście jest to zawoalowane troską, a jakże, o społeczne normy, podszyte palącą chęcią poprawy marnej egzystencji ogółu, czasami buntem wobec "niesprawiedliwości dziejowej", czy innymi dumnymi hasłami, które z wielką frajdą niesione są na sztandarach walki politycznej.  Nie jest tajemnicą, że w większości są to roszczenia stricte socjalne, jakieś mniej lub bardziej wyszukane pokrzykiwania, odgrażania się,  biadolenia, skomlenia, potupywania, czy inne protestacyjne formy upominania się o coś co "się należy".

         Mamy więc w mediach cały peleton gwiazd i gwiazdeczek zapraszanych w roli (o ironio) "ekspertów", albo dyskutantów na kontrze do ludzi takich jak Robert Gwiazdowski choćby. To, że w trakcie takiej rozmowy okazuje się, że gwiazdunia ma blade pojęcie o tym że istnieje coś takiego jak OFE, o tym że nie rozumie istoty podatku progresywnego, nie mówiąc już o znajomości podstawowych zasad ekonomii - jest nieistotne. Nie widziałem jeszcze ani jednej rozmowy w studio w której kompletna ignorancja gwiazduni przeszkodziłaby w wygłoszeniu swoich mądrości ...

        No ale powiedzmy, że gdyby mądrości te dotyczyły tylko światka związanego z kulturą, byłoby pół biedy. Nie. Nie jest tak. Gwiazdunie chcą zbawiać świat. Niczym kandydatki na miss Łomianek, chcą nieść pomoc wszystkim ludziom na naszym globie. Tak im nakazuje sumienie i ich wrażliwe artystyczne duszyczki, taką krucjatę z podłym światem toczą ... i żadne logiczne argumenty nie przekonają ich do tego, że plotą głupoty od których więdną uszy. Jak z rękawa sypią hasłami typu "podły kapitalizm", "wyzysk", milionem innych, na "komuno wróć" kończąc ....

      Drogi zjadaczu chleba, który oglądając to popadasz w osłupienie...  Postaram się wyjaśnić ci czemu takie teorie płyną z ich ust ...

Widzisz, tak się składa, że gwiazdunia w przeciwieństwie do ciebie nigdy nikogo nie zatrudniła. To ty jesteś takim frajerem, który zatrudnia ludzi na umowę o pracę. Oni nawet na te śmieciowe często nie zatrudniają. Im łatwo jest powiedzieć, że jest coś takiego jak "śmieciówka", bo wisi im to, że jeśli te umowy będą znoszone, to ludzie wylądują na bezrobociu .... Po prostu im to wisi.  Więc plotą. To ty jesteś takim Frajerem, który utrzymuje ze swoich podatków cały ten burdel... To Ty Frajerze stoisz w ZUSie ... To Ty Frajerze zapłacisz ten podatek.... To Ty Frajerze jesteś "mecenasem" sztuki, nawet jeśli masz ją w głębokim poważaniu.... i nawet jeśli za własne twoje pieniądze potem będą cię znieważać.... To Ty Frajerze będziesz kombinował jak nie zbankrutować po wprowadzeniu ich "genialnych mądrości" w życie.... To Ty Frajerze będziesz się zastanawiał jak nie zwolnić ludzi kiedy podniosą koszty pracy  ... i To Ty Frajerze zostaniesz na samym końcu nazwany przez nich chamem i prostakiem, tylko dlatego, że nie masz ochoty ich utrzymywać.

 Oceany hipokryzji zalewają twoje uszy, ty się irytujesz, a oni dobrze się bawią ...
KPW ?








... Wolni ... Od Pasa W Dół ...


Ciekawe czasy. Tak się chwilami zastanawiam na ile już to wszystko było, a na ile się tworzy. Wolni od pasa w dół, z zawiązanymi oczami, kajdankami na rękach, prowadzeni na sznurku  i z  kneblem w ustach.
W co drugim zdaniu i z każdej strony media atakują cię hasłami że jesteś wolny, i że ogólnie to  możesz robić wszystko na co ci przyjdzie ochota. Serio ?




Pokolenie ludzi oderwanych od rzeczywistości, żyjących w matrixie, pod jakimś  kloszem, bez bladego pojęcia o realiach, bez podstawowej nawet wiedzy ... wychowani w przeświadczeniu o swojej wszechzajebistości ... Przyzwyczajeni do oceniania innych bez świadomości faktów, bez chwili refleksji ... Totalitaryzm, nawet nie intelektualny, może kulturowy, w którym musisz pasować do tego ich wyobrażenia świata bezapelacyjnie, bezrefleksyjnie i z uśmiechem na japie. Bo przecież każdy, kto ma na ten temat inne zdanie zostanie przez nich zgnojony, zastraszony, albo usunięty w mniej lub bardziej drastyczny sposób.



Pokolenie pseudo intelektualistów, półidiotów, niedokształconych pajaców, którym od najmłodszych lat wmawiano że są elitą. Uwierzyli.

Pokolenie ludzi, którzy z jednej strony krzyczą, żeby wysyłać wojsko na Ukrainę, a z drugiej, że trzeba tłumić w ludziach agresję. Ciekawe. Tak jakby na wojnach ludzkie bebechy nie nawijały się na gąsiennice czołgów. Tak jakby kawałki ludzkich ciał nie zostawały na ogrodzeniach, jak na tych zdjęciach z Czeczenii z czasów wojny. Tak, jakby śmierć tych ludzi  odbywała się w sposób tak cukierkowy, że właściwie to możnaby spokojnie kawą popić siedząc wygodnie w galerii, w przerwie między zakupami. I krzyczą to ludzie którzy po jednym ciosie w twarz zwykle zalewają się łzami i w histerii proszą żeby nie bić. A co zabawne, w przeświadczeniu, że to ich własne przemyślenia ... nie widzący tego jak się ich infekuje takimi hasłami w mediach ... już dożylnie nawet ... jak po kolejnej dawce psychotropów.

Pokolenie nędzy, żyjącej na krechę, ludzi okradzionych i okradanych ze wszystkiego, ale trwających  w przeświadczeniu swojej zajebistości. Bo przecież wszystko można na krechę dostać. Samochód, dom, ciuchy ... A to, że kosztuje to ich kilkukrotnie więcej niż jest to warte to szczegół. Liczy się metka, opakowanie, znaczek na masce, albo odpowiednia dzielnica.  Jakaś sztuczna gradacja społeczna, z podziałem na pakiety basic, standard, premium i premium plus. Byle gówno do którego wystarczy dorobić filozofię i sprzedajesz to z 10krotnym przebiciem.  Mówisz im "król jest nagi" ... słyszysz - a tam pierdolisz. Nie widzą nawet tego, że za te znaczki, metki i inne pierdoły będą musieli zapierdalać jak dzikie norki rezygnując ze wszystkiego w życiu. Tak, jakby było na co ... jak każdy pogierkowski kwadraciak z nową elewacją, warty może 200 tysięcy a sprzedawany dziś w Warszawie jako willa czy apartament za kilka/naście milionów, z samego tylko powodu, że ktoś się nakręcił boom i  na umowie kupna masz wpisane "willa", a w dodatku w okolicy znany aktor mieszka.

Zastępcze fetysze pozwalające nie myśleć na chwilę o czymś istotnym. Proste, prymitywne potrzeby zaspokajane codziennie, podkręcające poziom endorfiny. Całe życie skupione wokół tego, żeby się nażreć, podupczyć, pochlać, pokazać innym swój status czy to materialny, czy społeczny. Zbiorowe pokazówki fajności w szambie, z pływającym gównem przy brodzie, ale ze sztywnym podziałem na tych, którzy gówno to mają poniżej linii ust,  tych co mają nos nad nim i tych, którym zaczyna się ono powoli  wlewać.  Ale nawet w szambie można przecież urządzić salon towarzyski.


Pokolenie tchórzy, dla których myśl o podjęciu jakiegokolwiek ryzyka już sama w sobie jest paraliżująca. Z marzeniami ograniczonymi do złapania dobrego, ciepłego etatu,  dociapcianiu z nim do emerytury. Patrzących z pogardą na pokolenie swoich rodziców, dziadków, urobionych za komuny po łokcie, ale nie widzących tego że oddają cała swoją młodość, energię jakimś szemranym korporacjom, tyrającym na tego czy innego  człowieka, który miał jaja i potrafił zaryzykować.  Roszczeniowców, którym się przecież należy. Za sam fakt istnienia.  I hooy z tym, że idą tak jak na sznurku, jak niewolnicy na plantację bawełny ... są wolni ... bo ktoś po robocie nasypie im pomyj do koryta i zapewni czworaki w których można się wyspać.  I nie przetłumaczysz im tego, są wolni ... niezależni są ... tak twierdzą ... nawet jak batem ich po dupie biją.
Pokolenie niewolników, samo cenzurujących się głąbów, narzucających samym sobie kolejne zakazy, w "trosce" o spokój w czworakach...  jak choćby ten o zakazie posiadania w broni, mimo że trzymani pod nią dniem i nocą. Bo przecież "ludzie są tacy nieodpowiedzialni" przecież każdego trzeba za rękę prowadzić, nawet nie jak dziecko, jak bydle jakieś.


Bo przecież.... po robocie na plantacji ... w czworakach ... można i pochlać i podupczyć ... i urządzić salonik towarzyski ... w którym zawsze znajdą się ci mniej i bardziej "fajni" i "lepsi" ... i każda myśl jest efektem własnych przemyśleń, bo przecież nikt ich nie wpuszcza w kanał .... i w którym można żyć z poczuciem misji "edukowania" towarzyskiego i wyznaczania standardów moralnych......   i gra gitara.





Pozdrawiam was,
Wolni - od pasa w dół
             


Przepis Na Sukces

Jakiś czas temu, popularne było podejście, że widza należy szokować. Recepta była dość prosta...  temat musiał sam w sobie być kontrowersyjny, przedstawiony w sposób łamiący tabu, promowany tak, żeby nikt obojętnie nie przeszedł. Mieliśmy więc w Polsce cały peleton spektakli / filmów w których za wszelką cenę starano się tak udziwnić rzeczywistość, żeby osiągnąć cel, jakim było zszokowanie widza... Bo to według mniemania wielu, było gwarantem tego, że po obejrzeniu pozostanie w nich "coś" ... "temat jakiś" ... "myśl jakaś" ... czy w akcie desperacji artystycznej - "cokolwiek"...

Był więc swego czasu cały peleton spektakli z których widz mógł się dowiedzieć między innymi, że na piaskownicach gwałcą, że głównymi problemami dziś jest przemoc i wszechogarniająca prostytucja, że pod krzyżem fajnie się robi piknik, że bez rzucania "kurwą" w co drugim zdaniu nie jesteś cool, że są wśród nas grupy totalnie dyskryminowane i to w sposób tak brutalny i widowiskowy, że aż zapierający dech w piersiach widza, czy choćby, w wersji lżejszej - poznać współczesne dylematy bezdzietnych matek.

A w tle TABU które przecież trzeba za wszelką cenę kopnąć, sflekować, lub przynajmniej okpić ... Bo to zawsze był gwarant "sukcesu"... Nooo może nie na skalę wydarzenia roku ... ale przynajmniej poklask w grupie wzajemnej adoracji ...

Więc cóż to za szokujące TABU i kontrowersyjne tematy ? Najwygodniej pojechać przecież po naszym "katolibanie", "ciemnogrodzie", "polandii", czy jak to tam jeszcze nazwano ... Gdyby ktoś miał ochotę spróbować na własną rękę, podaję przepis ...

1- Robisz coś - film/spektakl ... musisz z góry postawić sobie jakąś tezę ... no ale z tym problemu nie masz - stawiasz tezę że "katoliban" wszystkich wokół niszczy i przytłacza... Teza łatwa do obronienia, można ją rzeźbić swobodnie ... z finezją  drwala z pilarką spalinową w łapie.

2 - Dajesz dowody tezy -  wprowadzasz bohaterów swojej opowieści ... najlepiej alkoholików naparzających żony (przemoc domowa- jesteś na topie z tematem !) ... albo jakieś dewoty obwiązane różańcem (+10 do nieśmiertelności "dzieła")  ... księdza pedofila (toż dopiero  dasz czadu w mediach !) albo prześladowców innych - ksenofobów, rasistów, chamów, czy tam innych zwyrodnialców, którzy zmieszczą się w worku do jakiego "katoliban" wrzucisz.

3 - Dajesz Pozytywnego Bohatera - Na kontrze do "ciemnogrodu" ... Najlepiej jakąś cienką, mdławą pizdkę życiową, którą każdy oprawca przecież z chęcią sflekuje ... której widz będzie współczuł ... i w obronie której chętnie i bezrefleksyjnie stanie ...

4 - Robisz zadymę wokół jakiegoś tematu - wszystko jedno jakiego ... ważne żeby był to "dylemat" taki przy którym wszyscy normalni ludzie (a co to znaczy normalni ? - nie zapominaj zapytać jak się komuś wyrwie) zareagowaliby podobnie ... tylko nie twoja mdława pizdka, która przecież wokół niego zrobi zadymę ... za którą spotkają ją nieprzyjemności przecież ...

5 - po zadymie - finalnie - cały "ciemnogród" obligatoryjnie, dla obrony tezy, musi twojego bohatera przybić do wrót stodoły, utopić w szambie, zgnoić, powiesić, upodlić, no a przynajmniej opluć, zwyzywać i pobić ...

I pamiętaj - ciemnogród nie ma żadnych stanów pośrednich ... żadnych barw mieszanych - jak ustawiasz miejsce akcji na wsi - to pamiętaj że cała wieś to brudni i śmierdzący pijacy utaplani w błocie i mieszkający w ruderach ... Jak ustawiasz miejsce akcji w mieście, to wszyscy muszą być dresami, pół idiotami, złodziejami, kombinatorami ...etc...kamienica w której mieszka musi być starą obsraną  budą w której odpada tynk i korytarz śmierdzi moczem (przyda się scena sikania pijaków po libacji)  no i koniecznie w okolicy musi mieszkać wschodnio języczna prostytutka  ściągająca całą rzeszę menelstwa, bandyterki i dilerki z całej okolicy - wprost pod drzwi twojego bohatera ... i o ile nikt z nich nie spuści mu oklepu za nic, to przynajmniej muszą stanowić jego tło ... choćby po to, żeby widz mógł porównać sobie twoją mdławą pizdkę do tego podłego świata "ciemnogrodu".

Ważne w tym wszystkim jest to, żebyś absolutnie - ale to absolunie nie odnosiła/odnosił się do jakichkolwiek realiów życia "normalnych ludzi" - bo przecież nie ma czegoś takiego jak "normalni ludzie" - aaaaaa !!!!
Co za tym idzie, bohaterowie twojej opowieści mogą spokojnie i "najnormalniej" na świecie pozostawiać na scenie fekalia, kopulować, onanizować się, mordować, gwałcić, rzygać, rzucać "kurwami", obrażać wszelkie możliwe uczucia widza... i co ci tam przyjdzie do głowy ... bo przecież nie ma czegoś takiego jak "normalni ludzie" więc wszystko jest "normalne" i "ludzkie"

Po zastosowaniu się do powyższych zaleceń - przyjmij gratulacje - złamałeś TABU i zszokowałeś widza :)
Być może dostałeś też od znajomych kilka nagród i wyróżnień, za wyjątkowo dojrzałe, odkrywcze i świeże  spojrzenie na rzeczywistość ...
Szkoda tylko że większość z widzów wydała pieniądze na bilet do teatru / polskiego kina - po raz ostatni ... No ale tobie może fakt ten wisieć ... osiągnąłeś sukces w kółku wzajemnej adoracji ...

Gratuluję !

Teatry - Które MOGĄ !!!



Miałem przyjemność gościć na VII edycji Silesia Fashion Day w Chorzowskim Teatrze Rozrywki.

Dwudniowa impreza, z czego w piątek swoje prace prezentowali młodzi projektanci, a w sobotę odbyła się gala główna, rozdanie nagród Fashion Point i pokazy sklepów modowych. No powiedzmy że poza kwestiami estetycznymi wybrałem się tam również w poszukiwaniu kostiumów do nowych premier ...

Teoretycznie impreza komercyjna. Teoretycznie nie związana z teatrem. Teoretycznie...




Okazało się, że "impreza komercyjna" organizowana przez teatr MOŻE mieć wymiar artystyczny, że teatr MOŻE taką imprezę przygotować w sposób ciekawy, że teatr MOŻE pozyskać znaczących sponsorów, wystawców, reklamodawców na takiej imprezie, że teatr MOŻE sam siebie na takiej imprezie zareklamować w sposób skuteczny, że teatr MOŻE sprzedać na taką imprezę kilkaset biletów po 100 zł, że teatr MOŻE ....


... że teatr MOŻE taką imprezę wypromować, że MOŻE zaistnieć medialnie, że MOŻE na taką imprezę zorganizować sobie odbiorców, że MOŻE wypromować młodych ludzi z którymi prawdopodobnie nawiąże współpracę, ... w końcu - że teatr MOŻE nadać takiej imprezie oprawę jakiej nie powstydziłyby się imprezy europejskie


Okazuje się więc, że wystarczy chęć, determinacja, pomysłowość, aby teatr imprezę "komercyjną" zorganizował w sposób, który do tego teatru na dobrą sprawę przyciągnie nowych widzów ... nie na tę jedną imprezę ... ale być może również na swoje spektakle ... że w trakcie takiej imprezy może wypromować swoje spektakle i przedstawić je od najlepszej strony.

Wielkie wyrazy uznania dla organizatorów !!!!!


Tym bardziej, że co chwilę słyszy się głosy, że się nie da, że nie można, że to nie wypada wręcz... że nie można łączyć realiów rynkowych z teatrem, że realia rynkowe teatru nie powinny obowiązywać ...

Tekst ten dedykuję im właśnie. Zwłaszcza tym, którzy uważają, ze teatry powinny być studnią bez dna, wiecznym beneficjentem (wolę słowo-żebrakiem),
 że szczytem artyzmu teatralnego jest jego zadłużanie, zamykanie drzwi przed każdym, kto w teatrze tym chciałby zorganizować coś ciekawego, nawet zamykanie drzwi przed imprezami kulturalnymi - spektaklami - koncertami - etc ...  alienowanie się od widza i wieczne gderanie na pustki w kasie.





Drodzy Państwo, jeśli nie potraficie sobie wyobrazić w jaki sposób teatr instytucjonalny może funkcjonować na rynku, konkurować z innymi imprezami w waszym mieście - wpadnijcie na Śląsk - podpatrzcie - i może czegoś się nauczycie o robieniu "komercji" w teatrze ...

 bo przecież wg. popularnej teorii " sztuka nie jest produktem - wielu widz nie jest klientem" ;) A to że płaci za bilet i od czasu do czasu chciałby za te pieniądze zostać potraktowany serio - to szczegół - nieistotny - nie brany pod uwagę nawet ...  Marudzicie, że ludzie nie chcą chodzić do teatrów, że nie chcą płacić za teatr, że nie widownia pustkami świeci ...  Bilet na tę imprezę kosztował 100 zeta, miejsc wolnych nie było, nikt nawet jednej złotówki wydanej nie żałował, a po imprezie opinie o teatrze były tak pozytywne, że wprawiłyby w kompleksy niejednego z was....

Wpadnijcie na Śląsk, do dowolnego teatru, miejskiego, czy prywatnego - nie na imprezę gościnną - tylko na ich spektakl ....  i znajdźcie wolne miejsce na widowni ...  Bo ten stan rzeczy wg was jak mniemam bierze się "z powietrza" i sam z siebie ...

Pozdrawiam.


PROCES


PROCES

dramat w jednym Akcie

Osoby:

- Sędzia

- Dyrektor Państwowej Instytucji

- Łobuz




Akt I Scena 1
(Sędzia otwiera rozprawę stukiem młotka, Łobuz milcząc słucha, Dyrektor Państwowej Instytucji to raz łkając, to grożąc, to biadoląc)


Dyrektor - Wysoki Sądzie. Na wstępie chciałbym zauważyć, ze jako dyrektor państwowej instytucji  nie bardzo rozumiem powody dla których musiałem marnować czas na przyjście tutaj. Oskarżanie mnie jest poważnym nieporozumieniem, wysoki sądzie. Wysoki sąd rozumie, ja mam liczne kontakty w mediach, ja nawet osobiście znam tych ludzi, którzy jutro Panu dupę obrobią w gazetach. Ja nie wiem wysoki sądzie, czy wysoki sąd przemyślał dobrze sprawę. Nie, spokojnie, nie będę mówił że Pana zniszczę... Przecież za to miałbym karę porządkową, takie  tysiąc złotych byłoby dla mnie ciosem, zwłaszcza że nie płaciłem sam za siebie od niepamiętnych czasów, a nie bardzo mam pomysł jak taki rachunek w koszty instytucji  wrzucić... Nie będę mówił że zniszczę, niemniej proponuję przemyśleć raz jeszcze sprawę, bo wydaje mi się że oddalenie pozwu byłoby wyjściem słusznym. Akceptowanym  społecznie.  Z entuzjazmem przyjęte w mediach. Co więcej, wiele osób ze świata ludzi wytwornych przyznałoby Panu rację. Kto wie, kto taką postawę słuszną może dostrzec ... Bo to się wie ... Pan Sąd Wysoki ... roznosi, tego, no, nigdy nie wiadomo kiedy ktoś z ministerstwa zadzwoni ... nagrodzi, tak że tego ...
Sędzia- Panie, streść się Pan, bo czasu szkoda.
Dyrektor -  No to tego, no, ten tu łobuz podły jak wiadomo wszystkim nie dość że mnie obraża to potem po sądach ciąga. Co już samo w sobie jest nieporozumieniem sporym. Idę ja sobie  do biura, patrzę, a ten bazgra na murze o złodziejach jakichś. Czytam ja te bazgroły jego, czytam, no i na to wychodzi, że niby o mnie, Sędziuchnu Wysoki ... No to co zrobić miałem, jak mnie taki żal za dupę złapał ? Sędzichno kochany. Wziąłem ci ja jego, wywaliłem, po sprawie myślę sobie. Nikt mi u bazgrołów o mnie bazgrać już nie będzie. A ten mnie po sądach włóczy, że niby za nic wyleciał, Sędziuchno kochany.
Sędzia-  Panie , ale co nabazgrał ?
Dyrektor - No tak dokładnie to nie widziałem jakby, tego, no, wie Sąd Wysoki jak to w nerwach jest, ale że "złodzieje", "klika" i  "machloje" to widziałem dokładnie. No to przecież jak nic  o  mnie Sędziuchno Kochany !!! ... Przecież to nie trzeba w naszej instytucji robić żeby takie wiedzieć rewelacje !!!  Ja to nawet i zrozumieć mogę, że tak korci, nabazgrać, ale nie publicznie, nie na murach jakichś. Mógł z kolegami pogadać, pożalić się, jak go to tak boli, mógł pamiętnik pisać, a nie pro publico mnie po murach nosić. No to wziąłem wywaliłem,  co mi tam myślę, święty spokój będzie, nawet mu napisałem że za te bazgroły leci,  niech wiedzą w kolejnych instytucjach czym ten łobuz pachnie. A ten mnie po sądach włóczy, w żywe oczy się śmieje.
Sędzia-  Czyli oskarżony do winy się nie przyznaje ?
Dyrektor - A panie Sędzio, to takie gadanie jest... Bez przesady. Nie więcej niż w instytucjach innych wałków u mnie leci. Myślał by kto. Spać po nocach mogę. Że tam czasem, tego, no, czy dla kolegów trochę, to wiadomo. Każdy tak robi, a są tacy co w mojej instytucji to by i więcej, tego, no, tak że , tego ... No nie powiem że winny jestem. Jak to na posadzie dyrektorskiej. Wiadomo. Ale na wszystko papiery są, faktury, wszystko zaksięgowane, a że tam czasem jakiś ktoś się czepi, to też mi halo wielkie.
Sędzia-  Ja pytam, czy oskarżony przyznaje się że z pracy wyrzucił niesłusznie. Czy sprawdził napis  i czy winnym się nie czuje ? ... może tak uniwersalnie pisał, ogólnie jakoś ? Podpisał napis ? Namalował Pana ?  Czasem ludzie tak piszą, ogólnie, bez przykładów konkretnych ...
Dyrektor - No, tego, jak to mam czuć się winny Sędziuchny Kochany ? Przecież te trzy słowa mi wystarczą. Jak nic o mnie pisane przecież, wszyscy wiedzą. Nawet w instytucjach innych niby wesprą a za plecami śmiech pusty. No o mnie pisane przecież Sędziuchno Złoty, o mnie, jak nic o mnie ... (Klęcząc) ... Sędziuchno Złoty, o mnie było, na pewno. Sąd wysoki daruje, uniewinni, przecież to kompromitacja będzie taka. Jak ja się w instytucji pokarzę ?  On przecież o mnie pisał. O mnie, Sędzio Złoty ... Ja niewinny jestem ... No o mnie jak nic o mnie ...


(kurtyna)