Teatralni Żebracy

Uświadomiłem sobie ostatnio czemu jest tak, że "ludzie związani z teatrem" w zdecydowanej większości są tak roszczeniowi ... a przy okazji tak nieporadni życiowo...

Poniekąd, kiedyś sam taki byłem, etacik, "wczasy pod gruszą", związek zawodowy, bonik świąteczny ... i ogólnie o ile koszty prowadzenia teatru w którym grałem mnie interesowały, o tyle bardziej mnie one śmieszyły, niż powodowały irytację. No ... może wtedy kiedy porównywało się te wydatki do własnej wypłaty ... czasem...



Kilka miesięcy temu, przed premierą "Ciała Obcego" koledzy z pewnego teatru zaprosili mnie na wódkę... Takie tam, ochy i achy ... i jak to oni mi zazdroszczą, że robię ten spektakl i takie tam .... A oni akurat bez kasy, w teatrze bieda, nic nie grają, do tego teatr się z wypłatą spóźnia... i takie tam rozmówki... Chwila ! ...  Skoro tak, to zróbcie coś sami... Na własną rękę zróbcie, grajcie, sprzedajcie to ... zawsze jakieś pieniądze wpadną - rzuciłem naiwnie... EEEE... no co ty .... tak bez instytucji żadnej ...bez grantów ... tak za swoje ... no bez sensu - mówią. No chwila chwila ... ale my tak właśnie teraz robimy spektakl - odpowiadam - za swoje, z ryzykiem, itd... Wyszło na to, że lepiej jest siedzieć na dupie, nic nie robić i marudzić ... zamiast zrobić cokolwiek...

Jakoś utkwiła mi ta rozmowa, mimo że dawno temu, a ostatnio olśniło mnie, czemu tak właśnie to wygląda ... Czemu koledzy moi i koleżanki tak alergicznie wręcz boją się samodzielnych działań... czemu wiecznie ktoś musi ich za rękę prowadzić ... i czemu są tak roszczeniowi ... i wcale nie o lenistwo tu chodzi ...

Kończysz szkołę, w moim przypadku filmówkę w łodzi, ... na studiach wszystko podtykają ci pod tyłek...  chcesz mieć próbę - masz scenę, chcesz coś nakręcić - masz ekipę, chcesz iść na film / spektakl - masz wejściówkę, masz kaprys, żeby postawić scenografię z cegieł na scenie - postawią (to nie żart), masz fantazję grać dla 5 osób na widowni - grasz .... chcesz etiudę skręcić w nocy - postawią ci 5 aut, z czego jedno jako agregat do oświetlenia całeeeeego planu .... ogólnie mówiąc... 4 lata noszą cię w lektyce, podcierają ci tyłek, i spełniają każdą zachciankę ... A potem zaczyna się życie ...

Jedni trafiają do teatrów publicznych - inni do prywatnych. Ci pierwsi, po kilku latach kolejnej porcji ułatwień po prostu nie są już w stanie się przestawić...
Nie potrafią zrozumieć, że nie jest tak, że im się NALEŻY ...


Dlaczego więc jest tak jak jest ? Bo uczelnie zamiast uczyć samodzielności, co roku wypuszczają setkę ludzi - którym się należy.  Być może, gdyby spektakle dyplomowe robione były na zasadzie - ok, zainwestujcie, zróbcie to, sprzedajcie ... Być może gdyby warunkiem ukończenia i dyplomu było to - żeby spektakl taki się zwrócił, przyniósł dochody - a potem dopiero dokonano by oceny artystycznej ...
Być może wtedy ... Może wtedy co roku te uczelnie wypuszczałyby artystów, którzy potrafią się odnaleźć we współczesnych realiach ... Póki co, zamiast tego, uczą jak żebrać granty ...