... Wolni ... Od Pasa W Dół ...


Ciekawe czasy. Tak się chwilami zastanawiam na ile już to wszystko było, a na ile się tworzy. Wolni od pasa w dół, z zawiązanymi oczami, kajdankami na rękach, prowadzeni na sznurku  i z  kneblem w ustach.
W co drugim zdaniu i z każdej strony media atakują cię hasłami że jesteś wolny, i że ogólnie to  możesz robić wszystko na co ci przyjdzie ochota. Serio ?




Pokolenie ludzi oderwanych od rzeczywistości, żyjących w matrixie, pod jakimś  kloszem, bez bladego pojęcia o realiach, bez podstawowej nawet wiedzy ... wychowani w przeświadczeniu o swojej wszechzajebistości ... Przyzwyczajeni do oceniania innych bez świadomości faktów, bez chwili refleksji ... Totalitaryzm, nawet nie intelektualny, może kulturowy, w którym musisz pasować do tego ich wyobrażenia świata bezapelacyjnie, bezrefleksyjnie i z uśmiechem na japie. Bo przecież każdy, kto ma na ten temat inne zdanie zostanie przez nich zgnojony, zastraszony, albo usunięty w mniej lub bardziej drastyczny sposób.



Pokolenie pseudo intelektualistów, półidiotów, niedokształconych pajaców, którym od najmłodszych lat wmawiano że są elitą. Uwierzyli.

Pokolenie ludzi, którzy z jednej strony krzyczą, żeby wysyłać wojsko na Ukrainę, a z drugiej, że trzeba tłumić w ludziach agresję. Ciekawe. Tak jakby na wojnach ludzkie bebechy nie nawijały się na gąsiennice czołgów. Tak jakby kawałki ludzkich ciał nie zostawały na ogrodzeniach, jak na tych zdjęciach z Czeczenii z czasów wojny. Tak, jakby śmierć tych ludzi  odbywała się w sposób tak cukierkowy, że właściwie to możnaby spokojnie kawą popić siedząc wygodnie w galerii, w przerwie między zakupami. I krzyczą to ludzie którzy po jednym ciosie w twarz zwykle zalewają się łzami i w histerii proszą żeby nie bić. A co zabawne, w przeświadczeniu, że to ich własne przemyślenia ... nie widzący tego jak się ich infekuje takimi hasłami w mediach ... już dożylnie nawet ... jak po kolejnej dawce psychotropów.

Pokolenie nędzy, żyjącej na krechę, ludzi okradzionych i okradanych ze wszystkiego, ale trwających  w przeświadczeniu swojej zajebistości. Bo przecież wszystko można na krechę dostać. Samochód, dom, ciuchy ... A to, że kosztuje to ich kilkukrotnie więcej niż jest to warte to szczegół. Liczy się metka, opakowanie, znaczek na masce, albo odpowiednia dzielnica.  Jakaś sztuczna gradacja społeczna, z podziałem na pakiety basic, standard, premium i premium plus. Byle gówno do którego wystarczy dorobić filozofię i sprzedajesz to z 10krotnym przebiciem.  Mówisz im "król jest nagi" ... słyszysz - a tam pierdolisz. Nie widzą nawet tego, że za te znaczki, metki i inne pierdoły będą musieli zapierdalać jak dzikie norki rezygnując ze wszystkiego w życiu. Tak, jakby było na co ... jak każdy pogierkowski kwadraciak z nową elewacją, warty może 200 tysięcy a sprzedawany dziś w Warszawie jako willa czy apartament za kilka/naście milionów, z samego tylko powodu, że ktoś się nakręcił boom i  na umowie kupna masz wpisane "willa", a w dodatku w okolicy znany aktor mieszka.

Zastępcze fetysze pozwalające nie myśleć na chwilę o czymś istotnym. Proste, prymitywne potrzeby zaspokajane codziennie, podkręcające poziom endorfiny. Całe życie skupione wokół tego, żeby się nażreć, podupczyć, pochlać, pokazać innym swój status czy to materialny, czy społeczny. Zbiorowe pokazówki fajności w szambie, z pływającym gównem przy brodzie, ale ze sztywnym podziałem na tych, którzy gówno to mają poniżej linii ust,  tych co mają nos nad nim i tych, którym zaczyna się ono powoli  wlewać.  Ale nawet w szambie można przecież urządzić salon towarzyski.


Pokolenie tchórzy, dla których myśl o podjęciu jakiegokolwiek ryzyka już sama w sobie jest paraliżująca. Z marzeniami ograniczonymi do złapania dobrego, ciepłego etatu,  dociapcianiu z nim do emerytury. Patrzących z pogardą na pokolenie swoich rodziców, dziadków, urobionych za komuny po łokcie, ale nie widzących tego że oddają cała swoją młodość, energię jakimś szemranym korporacjom, tyrającym na tego czy innego  człowieka, który miał jaja i potrafił zaryzykować.  Roszczeniowców, którym się przecież należy. Za sam fakt istnienia.  I hooy z tym, że idą tak jak na sznurku, jak niewolnicy na plantację bawełny ... są wolni ... bo ktoś po robocie nasypie im pomyj do koryta i zapewni czworaki w których można się wyspać.  I nie przetłumaczysz im tego, są wolni ... niezależni są ... tak twierdzą ... nawet jak batem ich po dupie biją.
Pokolenie niewolników, samo cenzurujących się głąbów, narzucających samym sobie kolejne zakazy, w "trosce" o spokój w czworakach...  jak choćby ten o zakazie posiadania w broni, mimo że trzymani pod nią dniem i nocą. Bo przecież "ludzie są tacy nieodpowiedzialni" przecież każdego trzeba za rękę prowadzić, nawet nie jak dziecko, jak bydle jakieś.


Bo przecież.... po robocie na plantacji ... w czworakach ... można i pochlać i podupczyć ... i urządzić salonik towarzyski ... w którym zawsze znajdą się ci mniej i bardziej "fajni" i "lepsi" ... i każda myśl jest efektem własnych przemyśleń, bo przecież nikt ich nie wpuszcza w kanał .... i w którym można żyć z poczuciem misji "edukowania" towarzyskiego i wyznaczania standardów moralnych......   i gra gitara.





Pozdrawiam was,
Wolni - od pasa w dół