"Profesjonaliści"


Mam to szczęście w życiu, że znajomi moi wykonują profesje różne. W związku z tym, jest też i jakaś zdrowa skala porównawcza, którą od czasu do czasu na światek teatralny można przenieść.

Taki zawodowy strażak na przykład, a kilku znam, siedzi sobie, zagra w PS3, na papierosa wyjdzie, jak dostanie wezwanie to wsiada, jedzie, po drodze jeszcze zdąży esemesa do kumpla wysłać z pytaniem o imprezę jutro, a jak zgasi to nawet sobie żartem sypnie, wraca, znów PS3 zarzuci ...  objawów rozwolnienia nie ma, paniki w oku też nie ...  norma... dzień jak co dzień...
Inaczej ma się ponoć sprawa ze strażą ochotniczą ... Ci jak już gdzieś się pali, nie pojadą sobie tak po prostu zgasić ... jakieś syreny wyją przy remizie, jakieś pospolite ruszenie, nastrój co najmniej jak przed powstaniem jakimś, adrenalina uszami bucha, wszechogarniająca sraczka z podniecenia ... od samego początku "imprezy" ...  i nie daj Boże żeby któryś z kolegów jej nie miał, bo to byłoby nieprofesjonalne wielce.

Przykładów na takich nuworyszy profesjonalizmu jest wiele. Chyba w każdej branży. No alle, tradycyjnie przyczepię się tej związanej z estradą / sceną / itp :)

Wielokrotnie byłem świadkiem tego, jak wielkie gwiazdy, czy raczej ludzie z wielkim dorobkiem, całkiem nieprofesjonalnie żartowali sami z siebie nazywając się "aktorzynami" "piosenkarzynami" i innymi miłymi określeniami się traktując... Ogólnie klimat luźny, miły, z dystansem do samego siebie, do swojej pracy. Coś jak ze strażakiem wspomnianym zawodowym. Miło, na luzie, bez spiny, a przy okazji robili rzeczy o których inny mogliby co najwyżej pomarzyć.
Na kontrze do nich staje nasze estradowo sceniczne OSP ... Ochotnicze Samozwańcze Gwiazdy i Gwiazdeczki ... o bracie - siostro ... masz pecha jak obsługujesz taką imprezę ... To nawet nie jest syrena wyjąca w remizie, to nie pospolite ruszenie nawet, to jest walka na śmierć i życie ... Wypada tylko skamienieć, i z posągową powagą przytakiwać i wysłuchiwać, a jak po wszystkim widownia gwiżdże, zgodzić się z tym, że to widownia beznadziejna była. Nie łudź się siostro-bracie, że wciśniesz gdzieś żart mały ... że jakiś dystans uświadczysz.... Wszystko musi być profesjonalne ... albo przynajmniej odpowiadać czyimś wyobrażeniom o profesjonaliźmie ...


Znany wszystkim i lubiany przez niektórych podróżnik - Cejrowski Wojciech, w jednym z odcinków swojego programu, sprzedał taką dość zabawną opowieść o plemieniu jakimś w Afryce, którego wodzowie chodzili z laskami wykonanymi z rogów antylopy. Okazało się, że nie tyle laski to były, co rogi te przypominały kształtem złożony parasol, a jako że w czasach kolonialnych biali z parasolami byli kastą uprzywilejowaną, tak dziś lokalni wodzowie naśladują zwyczaj chodzenia z parasolem. Nawet jeśli nie jest to parasol a róg jakiejś gazeli, i nawet jśli ich chałupa z tych samych krowich placków co sąsiednie jest ulepiona :) I spróbuj się bracie - siostro w ich obecności z tego się uśmiać :) Dzida w plecach pewna ...

Morał z tego, przynajmniej dla mnie, jest taki, że profesjonaliści tym się od "profesjonalistów" z OSP różnią ... że mimo iż wszyscy to samo robią, ci pierwsi podchodzą do sprawy na luzaku, a drudzy z wieczną sraczką ...   Trochę jak na wrzuconym do wpisu foto z Pulp Fiction ... gdzie całkiem nieprofesjonalnie i z kawą w ręku udało się na spokojnie ogarnąć auto ... o scenie "profesjonalnego" napadu w knajpie nie wspominając ... Taki lajf ...

Pozdrawiam.